sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział VII

 Rozdział VII

                Opowiedziałam o wszystkim moim przyjaciółką.
- Maju, zawsze będziemy przy tobie. Uwierz teraz będzie lepiej, nie potrzebnie się do tego posuwałaś..
- Wiem... ale, tak już musiałam, nie wiem czemu.. możemy o tym nie mówić?
Zapytałam Ewą smutno.
- ... A co z Arturem? Odezwał się?
Zapytała szybko Ania.
- Nie, a rozmawiałaś z nim o tym? o mnie..?
- Próbowałam, ale tylko powtarzał że cie nie zna.. nawet nie przejął się wiadomością, że trafiłaś do szpitala.
- Widzicie? Całkiem ma mnie gdzieś...
- oj Maja, nie trać wiary.! Anka, do cholery, to twój brat możesz coś z tym zrobić?
Naskoczyła Ewa.
- Mówiłam, przecież on nie chce ze mną rozmawiać na ten temat !!
              Ania namówiła mnie, żebym się ogarnęła i wyszła z nimi  na dwór. Szliśmy rozmawiając.. co będzie dalej. Wiedziałam, że mi i mamie teraz będzie ciężko, więc wymyśliłyśmy z dziewczynami, że zaproponuję mamie przeprowadzkę na jakiś czas do babci, która mieszka w mieście Ani i Artura. Babcia na pewno nam pomoże. Z jednej strony wiedziałam, że mama nie będzie chciała tej pomocy, ale ja chciałam pomóc więc sama zadzwoniłam do babci i opowiedziałam jej naszą sytuację. Babcia dzwoniła do mojej mamy i sama zaproponowała jej pomoc, nie wiedziałam co na to mama. Za kilka godzin wróciłam z ciekawością i nadzieją, że mama się zgodzi na propozycję babci.
- Maja.! Czemu opowiadasz babci takie bzdury, ktoś cie o to prosił?
- Ale mamo! Ja chce nam pomóc, chyba nie wierzysz w to, że sobie same poradzimy... tutaj! Sama byś jej nie poprosiła o pomoc..
- Maja..
- Zgodziłaś się? Proszę mamo, w ten sposób będzie nam łatwiej.
- Wiem, dlatego na jakiś czas zgodziłam się na przeprowadzkę do babci i dziadka. Jak znajdę pracę i wyjdziemy z dołka finansowego, zaczniemy razem wszystko na nowo.
Ucieszyłam się, choć się tego nie spodziewałam po niej. Spakowałyśmy swoje rzeczy, z pomocą Ani i Ewy.
Dawno nie widziałam dziadków i chciałam się z nimi spotkać. Prawie zapomniałam w tamtej chwili o Arturze. Teraz mieszkałam w mieście, nie daleko mojej przyjaciółki Ani, było co raz lepiej.
- Maja kochanie moje!
Przytuliła mnie Ania, którą spotkałam idąc do sklepu.
- Też idę do sklepu, co masz kupić?
Zapytała mnie z uśmiechem.
- Chleb,a ty?
- Ja kiełbasę, i masło. Ciekawe co u Ewy, może się do niej wybierzemy dzisiaj?
- Przepraszam cię, ale nie chce mi się dzisiaj..
- No dobrze, ale połazimy gdzieś co nie?
- Jasne, z tobą zawsze i wszędzie.
Odpowiedziałam Ani. Nie miałam ochoty na podróże autobusami. Po obiedzie, Ania nalegała żeby poszła do niej, bo chce mi coś pokazać. Szczęście, nie było w domu Artura, więc się zgodziłam. Pokazała mi zeszyt w którym były opisane wszystkie jej chwile. Były też tam chwile spędzone ze mną, wszystko tak dokładnie napisane.. Ania wpadła na pomysł i ostatnia, a zarazem najnowsza karta w pamiętniku była zapisana na temat jej brata:
" Drogi pamiętniku, dzisiaj przekonałam się co do mojego brata Artura. Myślałam, że jest mądrzejszy, a jednak nie... Moja przyjaciółka Maja, sama nie wiedziała co robi. Była zszokowana tymi wiadomościami, że jednego wieczoru tyle się wydarzyło a nic nie pamiętała. Pojawił się tez Tomek, poznany wtedy jej kolega (chłopak Sary). Nie wiedziała czy go kocha, bo dowiedziała się, że coś między nimi wtedy było. Więc najłatwiejszym sposobem według niej, to było pocałowanie go, wtedy przekonała się, że to było bez sensu i nie powinna tego robić mojemu bratu... Czuła, że nie kocha Tomka, kocha Artura. To on jest dla niej wszystkim... bardzo żałuję tego jak postąpiła, ja to wiem. Bratu w pewnym sensie się nie dziwię, ze tak zareagował. Ale gdy Maja się pocięła przez niego...! To już była poważna sprawa, a on zachował się jak egoista.! Jeżeli ją kocha, to powinien ją jakoś zrozumieć... przynajmniej ja tak uważam. To wszystko na jego temat." 

Gdy to przeczyłam, spłynęła mi łza po policzku. Dziękowałam bogu, że mam kogoś takiego jak Ania. Ale ta kartka nie była napisana tylko dla niej, Ania wymyśliła, że zostawi pamiętnik, w kuchni na stole, żeby Artur go przeczytał.
- On na pewno go przeczyta, zawsze chciał to zrobić, a teraz ma okazję i na pewno tego nie zaprzepaści!
Zgodziłam się, na ten plan. Maja zdążyła zejść na dół i zanieść pamiętnik na stół. Gdy przyszedł
Artur do mieszkania już obydwie byłyśmy na górze. Chciałam wcześniej wyjść, ale nie zdążyłam. Biło mi serce, bałam się.
- Zaczekaj tu ja idę na dół, że niby do łazienki i zobaczę co robi.
Ania poszła do łazienki, zostawiła drzwi otwarte i po cichu zajrzała do kuchni. Artur pomagał jej mamie w myciu naczyń. Zauważył zeszyt, wycierając ręce otworzył go żeby upewnić się co to jest. Wychodząc z kuchni do salonu zabrał go ze sobą.
- Anka! Twój zeszyt, mogę go przeczytać?!
Krzyknął głośno, śmiejąc się.  Ania, udawała, że nie ma jej w domu. Artur i tak go zaczął czytać, i tak jak Anka myślała, zaczął czytać od najnowszych informacji. 
- Już jestem, zejdziesz ze mną do mojej mamy, zapytać się czy będzie jechała na zakupy? Może się z nami zabierzesz.
Zaproponowała Ania.
- I co czyta?
- tak, to zejdziesz ze mną, za jakieś 5 minut?
- Jasne, możemy pojechać.
Po 5 minutach, zeszliśmy do kuchni. Przechodząc przez korytarz, widziałam Artura, który nawet nie popatrzył w naszą stronę, nawet nie wiedział, że ja tu jestem.
- Mamuś.! Pojedziemy na zakupy z Mają?
- O Ania, myślałam, że cię niema. Dzień dobry Maju.
- Dzień dobry.
- Nie dziewczynki, jestem zmęczona innym razem dobrze?
- Dobrze.
Artur usłyszał dopiero teraz, że Ania i ja jesteśmy w domu. Odłożył zeszyt i zsunął się na fotelu, jak by się zapadł. Nie wiedziałam o co chodzi Ani, weszła do niego do salonu, ja nie chciałam się z nim widzieć nie wchodziłam tam.
- Co ty robisz? Dlaczego czytasz mój pamiętnik?
- Sama go zostawiłaś w kuchni, jak nigdy to co teraz masz wonty?
- I co się dowiedziałeś? że jesteś nie sprawiedliwy co do Maji?
- Weś kobieto zamknij ryj dobra? Mówiłem ci coś na ten temat.!
Zaczął denerwować się na siostrę.
- Jesteś chamem, wielkim nie sprawiedliwym chamem i nic więcej!
Zaczęła krzyczeć Ania, zabierając mnie do swojego pokoju. Była trochę przygnębiona, że po kłóciła się z bratem, nigdy między nimi nie dochodziło do sporów. Po jakimś czasie, pomyślałam, ze lepiej będzie jak już sobie pójdę. Gdy przyszedł na górę Artur i weszedł do pokoju Ani, zobaczył nas oby dwie zamurował go trochę, stał jak słup. Mi też nie było tak łatwo, łzy napłynęły mi do oczu nie wiedziałam jak mam się zachować.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz