środa, 6 czerwca 2012

Rozdział XII

    Rozdział XII

                               Dzień zapowiadał się doskonale, z rana uzgodniliśmy z Arturem plan na dzisiejszy dzień. Miał być tylko nasz. Nikt nie przewidział co się później stało... A więc, na umówioną godzinę poszłam na spotkanie z moim Arturem. Pojechaliśmy dwa miasta dalej, do centrum do kawiarni później do kina.
                              - Mam pomysł, zostało nam dużo czasu, po co mamy wracać. Pojedźmy nad jezioro.
Zaproponował mi Artur. A więc zgodziłam się. Była świetna atmosfera i humor dopisywał nam obojgu. Gdy przejeżdżaliśmy przez jakiś las, nagle zmienił mi się humor. Zrobiłam się zła na cały świat.
- Stój.!
- Co..? kochanie co ci się stało . ?
- Nie mów tak do mnie !
Zaczęłam krzyczeć na niego, bez żadnego powodu. Nie miałam pojęcia dlaczego.
- Majka, uspokój się. Nigdzie nie staje. Ogarnij się..
Wtedy wpadłam w furię, nie wiedziałam co robię. Zaczęłam krzyczeć, drapać i wszystko naraz.! Aż w końcu hamulce zapiszczały. Artur zahamował z całej siły. Też był na mnie zły za zachowanie.
- Co chcesz? O co ci chodzi, co w ciebie wstąpiło.?
Zadawał mi mnóstwo pytań, lecz go nie słyszałam... w głowie pojawiało się setki myśli. Stając w tym lesie, czułam się taka, sama. Taka całkiem odcięta od rzeczywistości. Nie mogłam się nawet odezwać...
Wysiadłam z auta i stałam na środku ulicy. Wszytko wokół mnie było takie duże i ciemne. Widziałam kątem oka jak Artur coś do mnie krzyczy, ale nie umiałam go zrozumieć nawet gdy bym tego bardzo chciała.
Odzyskałam świadomość, ledwo co się nie przewróciłam, usiadłam do auta.
- Maja..? Proszę, powiec coś. Ja jadę z tego miejsca. Po co mamy tu stać. Słyszysz?
- Artur...? Jaa, niee muszę iść. Nie.
Nie wiedziałam co mówię.
- Przestać gadać jak opętana, zgrywasz się co nie?
- nie... nie zgrywam.
Po czym wyszłam z auta, i zaczęłam biec w stronę lasu....
Artur nie chciał iść za mną, ale po jakimś czasie wyszedł za mną. Zgubiłam go z oczu, tak szybko biegłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz