wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział I

Witajcie na moim blogu! Zaczęłam pisać opowiadanie.
Opowiadanie pisze jedynie dla hobby, nie każdemu musi się podobać ;)
Zapraszam na pierwszy rozdział (tytuł w tytule bloga :D)

 Rozdział I


          Otworzyłam oczy. Z początku nie orientowałam się gdzie jestem i co to jest za miejsce!
Czułam się okropnie, jak bym była przygnieciona ogromnym głazem. Z ledwością wstałam.
Po chwili rozejrzałam się dokładniej. Znajdowałam się na jakimś strychu. Z kąt się tu wzięłam?
Pomyślałam.
         Zaczęłam się czuć coraz to lepiej. Zeszłam na dół po schodach. Na dole było dość dużo
pomieszczeń. Wygląda na to, że jest to mieszkanie! Powiedziałam do siebie półgłosem.
Zaczęłam wołać.
-Jest tu ktoś? Halo!?
-Jak się tu znalazłam?!
Niestety, nikt nie odpowiadał. Czym prędzej, rozglądałam się po mieszkaniu, wzrokiem szukając wyjścia.
-Są drzwi !
Krzyknęłam i już po kilku sekundach znajdowałam się za nimi.
        Byłam w lesie! Nikogo nie było w pobliżu i zbierało się na deszcz.
Znalazłam ulicę. Postanowiłam nią iść, nie miałam innego wyjścia.Gdy zaczęło padać, myślałam, że już
gorzej być nie może! A jednak. Rozkleił mi się but i musiałam iść na boso, to jeszcze przejeżdżające auto ochlapało mnie z góry na dół. Teraz to już byłam calutka mokra! Nie miałam już sił.
Usiadłam przy drodze i zaczęłam płakać. W oddali znowu jawiły się światła jakiegoś auta.
Pomyślałam, że w takiej sytuacji muszę je zatrzymać. Za czwartym czy piąty razem, dopiero się zatrzymał jakiś samochód. Byłam wystraszona a zarazem bardzo mi było wstyd.
- Boże kobieto, co ty tu robisz?
Zapytał mnie koleś w samochodzie. Był bardzo zdziwiony moim widokiem.
-Nie wieem.. ale.. czy mógłby pan mnie pod wieść do domu? Zaczęłam się jąkać.
-Jasne, wsiadaj!
Wyrzucając rozwalone mokre buty za siebie, w pośpiechu wsiadłam do samochodu.
- Gdzie cie zawieść?
- Do Doboszowic.
Odpowiedziałam.
-Co ty robiłaś sama w tym lesie?
-Wie pan? nawet nie wiem. Obudziłam się w tym domu nie opodal.
-Artur jestem.
-Maja. Miło mi.
Rozmawialiśmy całą drogę. Okazało się, że byłam bardzo daleko od swojej wsi. Lecz Artur, chciał najpierw zawieść mnie do siebie, żebym mogła się ograrnąć.
-Tutaj mieszkam. Wyskakuj. Deszcz przestał padać.
-Dziękuję za pomoc, jestem bardzo wdzięczna ....
-przestań! nie ma za co, a teraz chodźmy do mieszkania.
Przerwał mi  nowy kolega. W mieszkaniu Artura, oszuszyłam się i umyłam. Dał mi także suche ubrania swojej siostry. Byłam bardzo wdzięczna i szczęśliwa, bo mogło się to skończyć dużo gorzej.
Zostałam odwieziona do mojej wsi.
-Tak, tutaj mieszkam. Bardzo ci dziękuję Arut!
-Naprawdę nie za ma co.
Uśmiechnął się do mnie czule. Popatrzyliśmy sobie w oczy... i pożegnaliśmy się.
Byłam zrozpaczona, bo był naprawdę fajny i mogłam go już więcej nie spotkać.
W domu miałam niezły dym, a najgorsze było to, że zgubiłam telefon i kompletnie nic nie pamiętałam!





        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz