sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział XI

 Rozdział XI

                   Nie chciałam być dalej z Arturem choć on tego chciał. Czułam, że od samego początku Tomek jest dla mnie kimś wyjątkowym.! Tomek wydawał się być we mnie zakochany po uszy, byliśmy najszczęśliwszą parą pod słońcem. Choć gdy pisaliśmy czasem miał dziwne odpały. Ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi. Szliśmy więc, we dwójkę ja i Ania po ulicy między budynkami.Gadając i śmiejąc się. Ja cały czas miałam przy sobie telefon, bez przerwy pisaliśmy z Tomkiem.
- Ej Majka, co taki uśmiech?
Zapytała Ania.
- A nic, piszemy ....
Uśmiechnęłam się na widok treści  "Chciałbym być z tobą do końca życia". Byłam taka szczęśliwa, że mamy siebie, że nic nie przeszkodzi nam w tym związku. Nagle zza budynku zobaczyłyśmy Tomka, prawie na nas wszedł.
- Hej..
Powiedziałam zmieszana, bo wcale się go nie spodziewałam. I odchodziłam dalej... nie kontrolując siebie. Tomek podszedł do mnie.
- Co mi uciekasz?
Powiedział przytulając mnie z uśmiechem. Pocałował mnie, zachwilę wróciła się do nas Ania. Na której widok Tomek mnie puścił.
- Too Ania.?
Zapytał skrępowany.
- Tak to ja. Witaj. miło mi cie widzieć.
- Wiitam.
Mówił do niej jak by była jakimś aniołem. Za wszelką cenę nie chciałam żeby on ją spotkał. Bałam się tego.
Przytulił ją na moich oczach i pocałował w usta.! A ona nic sobie z tego nie zrobiła, cieszyła się. Zapomniała, że ja tam też jestem ! Zrobiło mi się słabo, uciekłam. Zaczęłam biec jak najdalej z tam tąd. Wbiegłam na korytarz jakiegoś budynku i zaczęłam płakać nie do opamiętania. Nagle pojawiły się Ewa z Sarą. Pomyślałam sobie "gorzej być nie może".
- Co się stało?
Podeszły i kucnęły przy mnie.
- Tomek, zdradził mnie z Anką! Ona...
Nie mogłam się wysłowić. Dziewczyny podniosły mnie.
- powoli, ochłoń dobrze? Ja wiem, Tomek jest dupkiem , wiem bo przecież sama z nim byłam. Widziałam to.
Powiedziała Sara przytulając mnie. Ewa została ze mną za budynkiem a Sara pobiegła do nich. Jakiś czas jej nie było. Wróciła.
- Uciekł... uciekł mi. A Anka śmiała się jak głupia, jakaś opętana i sobie poszła..
Powiedziała zmachana Sara.
-Uciekł...
Powtórzyłam bezmyślnie... po czym zaczęłam szlochać Ewie w ramię.
- Ja się zabije, nie mam dla kogo żyć !

                Podniosłam się z łóżka, tak nagle. Byłam cała zapłakana, mokra i roztrzęsiona.
- Jaaa... to był sen?! o jacie !
Nie potrafiłam się ogarnąć. Po czym zaczęłam się śmiać.
- Ja i Tomek? Ania z nim? Ewa i Sara...! Nie to jest szczyt najgłupszego snu na świecie!
Śmiałam się jak głupia. Choć nie mogłam już zasnąć, bo przypominał mi się ten sen. W głębi duszy... bałam się, że ten sen może oznaczać, że Artur mnie skrzywdzi, albo Ania. Kto wie? Choć wolałam tak nie myśleć...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz