wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział II

Rozdział II

          To ja nie szczęsna Majka, której wymazali pamięć i magicznym sposobem znalazła się gdzieś w środku lasu!
Nie wiedziałam co robić, przez moja głowę przeszło kilkaset różnych myśli. Nie miałam dostępu do przyjaciół, byłam uziemiona. Nie miałam telefonu aby się z kimś z kontaktować i dowiedzieć coś o wczorajszym dniu.
Byłam kompletnie sama, pozostawiona ze swoimi myślami. 
          Następnego dnia, po nieprzespanej nocy. Nie miałam sił aby rozmawiać z rodzicami. Chciałam tylko zaszyć się w swoim pokoju i nigdy nie wychodzić. Byłam pewna, że od tej pory już nic nie będzie jak dawniej.
Nie chciałam pogorszyć swojej sytuacji w domu. Ale nie mogłam dłużej siedzieć bezczynnie. Postanowiłam
uciec przez okno, na szczęście nie było za wysoko. biegnąc drogą zauważyłam swoje koleżanki, szły w moją stronę.
-Hej! Sara! Ewa!
Krzyczałam z daleka. Lecz gdy tylko mnie zauważyły, od razu zmieniły kierunek i szybkim krokiem jakby ode mnie uciekały. Byłam strasznie zdziwiona ich zachowaniem! Przeszłam po prawie wszystkich koleżankach, i żadna ani nic nie wiedziała o przedwczorajszym dniu, albo udawała że mnie nie zna. Miałam wszystkiego dosyć, byłam zła.
      Jedyna osoba, z którą mogłabym normalnie porozmawiać był nowo poznany Artur. Czasem myślałam o tym a by do niego pojechać. Ale nie wiedziałam, czy jest to dobry pomysł...
Jednak zdecydowałam, że  muszę się z nim spotkać. Miałam nadzieję, że mi jakoś pomoże.
Wsiadłam w autobus i trafiłam do jego miasta. Z łatwością znalazłam ten ładny,duży dom. Drzwi otworzył Artur, od razu go poznałam.
-Cześć Artur, pamiętasz mnie?
Ze śmiechem powiedziałam.
-Hej Maja! Myślałem, że Cię już nie zobaczę!
Widać było, że się cieszył na mój widok. Poszliśmy na spacer.
- Wiesz, nie chcę Ci zawracać głowy. Ale nikt nie chcę ze mną rozmawiać...
-Spoko. Mów co ci leży na sercu.
Opowiedziałam koledze, jak się czuję i że nie wiem co dalej. Byłam szczęśliwa, ze ktoś chcę mi pomóc.
Spędziliśmy całe popołudnie razem. Gdy stwierdziłam, że trzeba wracać do domu, Artur mnie odwiózł.
-Obiecaj mi, że się jeszcze spotkamy!
Zaskoczył mnie kolega.
-Oczywiście!
-W takim razie, będę Cie odwiedzać.
-Wpadaj kiedy chcesz. Uwierz mi zawsze będę w domu!
Pożegnaliśmy się, i wspięłam się po słupie aby dostać się do swojego pokoju przez otwarte wcześniej okno.
Artur jeszcze jakiś czas stał pod moim domem, zanim odjechał.
-Mam nadzieję, że jakoś wszystko powoli się wyjaśni... musi się wyjaśnić
Mówiłam sobie pod nosem. Zachowanie moich rodziców, wcale mnie nie dziwiło. Zawsze się mną nie interesowali... Dziwne, że w ogóle dali mi jakiś szlaban.
Ciekawe co tak naprawdę, się zdarzyło "tego tajemniczego dnia".
Rozmyślając, zasypiałam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz