środa, 18 stycznia 2012

Rozdział IV

 Rozdział IV

       Po tym co się dowiedziałam byłam strasznie załamana. Gdy wybiła dwunasta na zegarku, ubrałam się, pomalowałam, wzięłam jakąś bluzę i poszłam na autobus. Chciałam spotkać się z Arturem. Sama nie wiedziałam co mam robić, byłam strasznie pod denerwowana . Ucieszył się na mój widok, zresztą jak zawsze. To wspaniały chłopak.
- Co cię tak wcześnie wywiało?
- wiesz.. nie wiem co mam ze sobą zrobić...boo...
Zaczęłam gubić się w zdaniach.
- Ja wszystko wiem.
- No tak, Ania. Wspaniałe z was rodzeństwo.
- Tak, to prawda, zawsze możemy na sobie polegać. I razem chcemy ci pomóc. Nie martw się...
Pocieszał mnie.
- Wiesz co? Mam pomysł! Pojedźmy do tego baru, gdzie byliśmy w sobotę wieczór, i zapytajmy barmana, może on nam powie co się z tobą działo?
- Jasne, teraz?
- A czemu nie? Dla ciebie, to mógłbym pojechać nawet w środku nocy..
Gdy tak na mnie patrzył, serce biło mi co raz mocniej, nie chciałam by to zauważył, więc przerwałam szybko.
- To jedziemy !
I wyszliśmy do auta. Po drodze nagle chłopak zatrzymał się, przy wielkiej łące.
- Czemu się zatrzymałeś?
Zapytałam.
- Ładne widoki, wysiadamy? Zdążymy tam pojechać, dzisiaj cały dzień otwarte!
- No , dobrze...
Odpowiedziałam zmieszana.
Usiedliśmy na pięknej, zielonej łące. Widok naprawdę był cudny.
- Artur... dlaczego mi pomagasz? Przecież prawie wcale się nie znamy... Tylko mnie podwiozłeś do domu, a ja zachowałam się jak wariatka i przyjechałam do ciebie następnego dnia. Głupio mi, że zawróciłam ci głowę swoimi problemami...
Zaczęłam się tłumaczyć.
- Maju, gdy cię pierwszy raz zobaczyłem, wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Nie pomagam ci, tylko dlatego, że jestem ciekawski całej tej sprawy...
Wtedy popatrzył mi w oczy, i złapał mnie za rękę.
- Too... dlaczego?
Zapytałam cicho.
- Dlatego...
Tamtej chwili nasze usta się zbliżyły. Poczułam jego miłość. Choć wcale się tego nie spodziewałam.Czułam się jak w niebie.
- Już wiesz dlaczego?
- Wiem...
Przytuliłam go mocno, a po moim policzku spłynęła łza.
- Los tego chciał ...
Powiedział czule.
Zaczęliśmy się śmiać. Byłam strasznie szczęśliwa. Lecz szybko to minęło gdy przypomniała mi się sprawa z Sarą.
- Musimy jechać.
Zgodziłam się i wyruszyliśmy do baru.
         Podeszliśmy do barmana.
- Dzień dobry, czy widział pan w sobotę wieczorem tą dziewczynę?
Powiedział Artur wskazując na mnie.
- Wie pan, że chyba pamiętam. Rozdzielałem tą panią w bójce.
- Biłam się?
Zapytałam szybko.
- To znaczy, jakaś dziewczyna się na panią żuciła to tyle.
- A widział pan co się działo później? Gdzie poszły?
- Tyle było ludzi, że naprawdę nie pamiętam. Ale wydaje mi się, że wyszłyście we trójkę i tyle panią widziałem.
- Dziękujemy w takim razie, do widzenia.
Wyszliśmy z budynku. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinnam porozmawiać z Sarą na spokojnie.
Lecz Artur mi tego nie polecał, bo może się to źle z kończyć. Po rozmowie z Arturem w powrotną stronę doszłam do wniosku,  że Sara mogła wcześniej dosypać mi coś do napoju i straciłam świadomość. Chciałam porozmawiać z Ewą, byłam myśli, że ona mi w końcu wszystko powie. A więc jak chciałam, tak też zrobiłam. Ewa bez wahania zgodziła się ze mną porozmawiać i zaprosiła mnie i Artura do swojego pokoju.
- To jest Artur, to Ewa.
Przedstawiłam ich sobie.
- Mam do ciebie, pewne pytanie. Ale szczerze mi odpowiedz, czy Sara dosypała mi czegoś do soku w sobotę? To dlatego straciłam świadomość?
Zapytałam od razu. 
- Tak właśnie... byłam przy tym. I przepraszam, że nic nie zrobiłam. Przepraszam również za to, że tyle lat cie oszukiwałam w sprawie Sary. Po prostu się jej bałam. A tak naprawdę to zawsze lubiłam tylko ciebie! Wybaczysz mi ?
Bez odpowiedzi, przytuliłam Ewę. Może jej zachowanie też nie było w porządku, ale dałam jej szanse.
- Nie wiem, co one ze mną zrobiła że znalazłam się w tym.. dziwnym lesie. Z czasem się dowiem.
- Ja proponuję abyśmy zemściły się na Sarze, za te wszystkie lata.
Rzuciła Ewa. Ten pomysł nie był zły, w końcu musiała ponieść karę za swoje czyny. Ja, Artur, Ewa i Ania postanowiliśmy ze mnstę na Sarze. Przez to wszystko zdobyłam nowych przyjaciół. To było wszystko było jak w bajce! Ot tamtej pory zaczęliśmy się przyjaźnić we czwórkę. A Ewa zakończyła wszelkie kontakty z Sarą.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz